Nie chcę już więcej wracać do tego tematu . Chce go zamknąć -mówił Robert Rient, zachęcany przez Magdalenę Grzebałkowską do napisania kolejnej książki o Świadkach Jehowy.
Było poważnie. Nawet bardzo. Na spotkaniu, które prowadziła Magdalena Grzebałkowska poruszonych zostało wiele tematów tabu. Wątek występujących przypadków molestowania we wspólnocie Świadków Jehowy i ich ukrywania. Pytania o sens wiary i istnienie Boga. Rodzina Robert Rienta we wspólnocie Świadków Jehowy była od pokoleń. Prawda, jaką wyznają w tej religii była nadrzędną w jego życiu. Dlatego początkowo, bardzo ciężko było mu pogodzić się ze świadomością, że będzie musiał odejść ze Wspólnoty. Jednak nie miał wyboru, jako osoba homoseksualna był naznaczony. Od takich Świadkowie Jehowy odwracają się, zrywają kontakt. Całkowicie. Według nich wiarołomca musi poczuć na własnej skórze, co stracił. Dotyczy to wszystkich nawet najbliższej rodziny. A kto odważyłby się na taki krok, aby stracić wszystkich swoich bliskich? Robert Rient, by być w zgodzie ze sobą i swoimi wewnętrznymi odczuciami jednak się zdecydował. Na szczęście rodzice nie odwrócili się od niego i utrzymują z nim kontakt. Jednak Rient wszystkie wątpliwości i założenia, jego byłej już religii, postanowił opisać w książce Świadek. Przy pisaniu książki towarzyszyły mu bardzo silne emocje. Obecnie ma on dla Wspólnoty, z której odszedł raczej współczucie. Wydając książkę miał na celu także odkrycie prawdy, ujawnienie rzeczy, o które ludzie nigdy nie mieliby odwagi, zapytać. Jest ich wiele, jak zakazane książki których nie można czytać członkom Wspólnoty (mogą je czytać jedynie jej władze); kobiety nie mogą pełnić funkcji kierowniczych we Wspólnocie, ani należeć do jej zarządu. Rient zapytany o to jak czuje się teraz, gdy już nie jest Świadkiem Jehowy, odpowiedział, że obecnie czuje się w zawieszeniu. Do tej pory nie znalazł tego, czego poszukuje w żadnej religii, w którą się zagłębiał.