Ostatnie spotkanie Literackiego Sopotu 2015 to zapowiedź kolejnej edycji festiwalu. W Państwowej Galerii Sztuki mieliśmy okazję posłuchać reportażysty zajmującego się tematyką Bliskiego Wschodu Pawła Smoleńskiego. Literatura izraelska to temat przyszłorocznej edycji.
Na początku prowadzący spotkanie Paweł Goźliński zapytał reportera o pierwszy wyjazd do Izraela. – Nie pamiętam, który to był rok. Jednakże od razu zauroczyłem się tym krajem – wyznał Paweł Smoleński. Zauroczył się w teraźniejszości, w historii, osobowościach, temperamencie. Zainteresowało go to, jak szybko i dynamicznie ten kraj się zmienia. Reporter ma poczucie osobistego obowiązku: musi tam pojechać, zobaczyć, na pewno poznać Izrael i może zrozumieć. Ta fascynacja wciąż trwa. – Bywam tam często i ciągle odkrywam nieoczywistości – stwierdził.
Dziennikarz „Gazety Wyborczej” wydał kilka książek dotyczących Izraela i Palestyny m.in. „Izrael już nie frunie” (2006), „Arab strzela, Żyd się cieszy” (2012), „Balagan. Alfabet izraelski” (2012) czy „Oczy zasypane piaskiem” (2015). – W Izraelu cały czas trwa konflikt – stwierdził. Cały czas trwa tam ruch między religijnymi a niereligijnymi Żydami. Ciężko było mu rozmawiać z ultra-ortodoksyjnymi Żydami. – Nie zawsze mi się to udało – przyznał. – To jest zupełnie inny świat dla przyjezdnych i samych Izraelczyków także. Na pytanie z widowni, czy można rozwiązać konflikt izraelsko-palestyński, reporter odparł, że nie udało się tego zrobić przez 70 lat. – Z jednym zastrzeżeniem, że to jest Ziemia Święta i tam zdarzają się cuda.
Prowadzący Paweł Goźliński zauważył, że literatura izraelska jest niesamowita i nieproporcjonalnie wielka w stosunku do wielkości tego państwa. Dla Pawła Smoleńskiego Izrael to cały świat. Izraelczycy to są przyjezdni z Polski, Argentyny czy Stanów Zjednoczonych. – Dlatego powstają tam najlepsze rzeczy. Oni mają niewiarygodne kino, medycynę na najwyższym poziomie. Tam jest tak ze wszystkim. Izrael wywołuje olbrzymie siły kreacyjne.