„Nie mam ironicznego podejścia do donżuaństwa, jestem nim… przynajmniej chciałbym być.” (Jiri Menzel)
W piątek w przestrzeni klubokawiarni i galerii „Dwie Zmiany” odbyła się projekcja filmuDonšajni(2013) w reżyserii Jiri Menzla, a także spotkanie z twórcą, które poprowadził Zdzisław Pietrasik.
Już na kilkanaście minut przed seansem wszystkie miejsca były zajęte. Miłośnicy czeskiego kina licznie zgromadzili się po to, aby oddać się aurze opery, wykreowanej dla nich przez Menzla w jego najnowszym filmie, który nie tylko wyreżyserował, ale do którego napisał także scenariusz. Choć twórca wyznał, iż w Czechach ekranizacja ta spotkała się z falą krytyki, która nie pozostawiła na Don Juanach suchej nitki, to frekwencja polskich widzów mówi sama za siebie i przekonuję, że nie należy sugerować się opiniami innych.
Odsłaniając kotarę przygotowaną specjalnie na tę okazję, można było pomyśleć, że przekracza się próg kina studyjnego, do którego nigdy nie można dostać biletów, gdyż wyprzedają się jak świeże bułeczki. Wszystkie miejsca siedzące były pozajmowane, bez wyjątku! Już od pierwszych minut trwania filmu miało się wrażenie, że przyszło się do opery – co rusz rozbrzmiewały piękne arie. Fabuła ekranizacji nie tylko opowiada historię donżuaństwa, ale przede wszystkim stawia pytanie o aspekt miłości w życiu każdego człowieka. Wszystko spowite było dawką czeskiego humoru.
Podczas rozmowy reżyser przyznał się, że nie przepada za operą – kiedy był dzieckiem, mama ciągała go do opery, przez to się zniechęcił. Przeszkadza mu oporność aktorów i sztuczność ich gry, ale praca w operze jest lepiej płatna niż w teatrze. Jeśli chodzi o sam donżuanizm, z nutką ironii i lekkim uśmiechem na twarzy, Menzel stwierdził, że sam reprezentuje taki styl bycia.
Publiczność zadawała dociekliwe pytania, nie zabrakło oklasków i śmiechu, a także ogromnego sprzeciwu, kiedy czeski twórca stwierdził, że napisanie scenariusza do Don Juanów było błędem, co dowodzi, że odbiorcy z niecierpliwością czekają na więcej produkcji od pana Menzla!