20.08.2015

Kafka Band

Tomasz Kaczorowski

Mroźna zima w Karkonoszach

Uczestnicy festiwalu, którzy zdecydowali się wziąć udział w koncercie czeskiego zespołu Kafka Band, odbyli niesamowitą podróż do mroźnych gór na granicy Polski, Czech i Niemiec. Mieli okazję wchłonąć mroczną i rubaszną jednocześnie aurę Zamku Franza Kafki, który stał się inspiracją do literackiej płyty muzycznej.

Sopot, 20 sierpnia 2015 roku. Sezon turystyczny w pełni. Dni ciepłe, a nawet upalne. Wieczory również. Tymczasem w czwartkowy wieczór, czeski zespół muzyczny i literacki Kafka Band przywiózł zimowy klimat z mrocznych partii przygranicznych gór. W skład zespołu wchodzą: Jaroslav Rudiš (pisarz, wokalista), Jaromir 99 (rysownik, wokalista) oraz muzycy: Dušan Neuwerth, Jiří Hradil, Tomáš Neuwerth, Zdeněk Jurčík, a.m.almela.

Kafka Band zagrał koncert w sopockim klubie Sfinks 700, w jednej z najbardziej tajemniczych i intrygujących przestrzeni, przyciągających do siebie artystów wszelkiej maści: muzyków, plastyków, performerów. W surowych, ciasnych i wilgotnych wnętrzach wybrzmiała interpretacja muzyczna Zamku Kafki (Das Schloss, 2014).

Zamek czytałem blisko pięć lat temu. Krótko po Procesie. Dwa lata przed Ameryką. Do dziś towarzyszą mi obrazy z powieści Kafki: małe, zaniedbane miasteczko na końcu świata, w górach, u podnóża tajemniczego zamku. Tuż przed nastaniem zimy przyjeżdża tam K. Osoba, która – świadomie lub podświadomie – ucieka od dużego miasta, prawdopodobnie Pragi. Nie przypuszcza jednak, że w Karkonoszach zima jest bardzo długa. Kafka Band nie wydobywa z powieści wyłącznie mroku i tego, co w pierwszym skojarzeniu nasuwa się nam, kiedy myślimy o Zamku. Muzykę skomponowali z finezją: bywa przaśnie, dynamicznie, popowo, balladowo, klubowo nawet… Ta różnorodność jest ogromną zaletą ich interpretacji powieści Kafki. Oddali wszystko to, co nieoczywiste, ale obecne w dziełach niemieckojęzycznego pisarza z Pragi. To, co można zrozumieć dopiero po przeczytaniu dynamicznej, groteskowej, a wręcz gagowej, Ameryki. Lekkość formy i jednocześnie powaga tematu.

Rudiš, lider zespołu, opowiadał ze sceny, że sam pochodzi z tego regionu, który zainspirował Kafkę do napisania Zamku. Między piosenkami prowadził gawędę – luźną, tłumaczył się z dwujęzyczności (czeski i niemiecki) utworów, opowiadał o zimie, która trwa tam osiem miesięcy, a lato jest tak gorące, że Czesi wyczekują zimy. Bywa to jednak wyjątkowy czas, kiedy zawieszeniu ulegają wszystkie reguły gry i normalnego życia. K., główny bohater powieści Kafki, mógł mieć wrażenie, tłumaczył dalej Rudiš, że spędził w miasteczku w górach sześć miesięcy, kiedy minęły zaledwie trzy dni.

Koncert był połączeniem melorecytacji fragmentów Zamku do muzyki. Rudiš fenomenalnie, lekko zachrypniętym głosem rozkładał akcenty, pauzował między zdaniami, powtarzał esencje z życia człowieka, który przybył do małego miasteczka. Innym razem dynamicznie wchodził w dwugłos z Jaromirem99, który niektóre swoje partie wyśpiewywał spośród publiczności. Raz zagęszczali znaczenia, innym razem spuszczali powietrze z tego balonika, zwanego egzystencjalizmem. Śmiali się, albo wzruszali rubaszną opowieścią o miłości K. do Fridy podczas nalewania piwa.

Podczas koncertu, za muzykami wyświetlane były projekcje – poprowadzone komiksową kreską Jaromira99: budynki, płatki śniegu, wnętrze zadymionej gospody, ośnieżone dachy, tytułowy zamek, miasteczko u podnóża zamku, ludzi i twarze. Obrazy były statyczne, kanciaste, ostre, agresywne, przez co przykuwały wzrok – nakładały się na ciała muzyków i instrumentów. Nie ilustrowały bezpośrednio fabuły – raczej oddawały aurę każdego utworu, skupiając się na ich sensach.

***

Zespół grał na bis aż trzy razy. Publiczność każdy utwór nagradzała oklaskami. W trakcie koncertu ludzie raczej rzadko przemieszczali się po sali – większość wolała słuchać w skupieniu, wystukując rytm dłońmi, nogami, nawet nucąc.

To była magiczna wyprawa. W moim odczuciu było to jedno z najważniejszych wydarzeń festiwalu, a może nawet i sezonu letniego w Trójmieście. Podróż w czasie. Wyprawa do mroźnych Karkonoszy. Bez wyjeżdżania z Sopotu.

Autor: Tomasz Kaczorowski

Powiązane wydarzenia